Wskakanie bawiliśmy się z Bluesem, odkąd dorósł na tyle, by pokonać mały płotek ogradzający osiedlowy trawnik. I zawsze robił to z entuzjazmem, traktując jako talizmany i amulety najlepszą zabawę. Dlatego gdy pierwszy raz stanęliśmy na treningu przed przeszkodą, Blues – w przeciwieństwie do innych kursantów – od razu wiedział, co robić. Przefrunął na drugą stronę, lekko, z wdziękiem i dużym zapasem.
Źródło: http://www.psy.pl/archiwum-miesiecznika/art6208,posluszenstwo-na-sportowo-cz-6.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz