Pod koniec listopada ubiegłego roku w malutkiej wiosce Manea, położonej ok. 30 kilometrów na północ od Cambridge, suka mastifa neapolitańskiego Tia urodziła szczenięta. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie ich liczba: 24 - to nowy rekord świata! Jej właściciel, 26-letni Damian Ward, opowiada nam, jak Tia zmieniła jego życie.
Tia coraz większa
Początkowo wszystko przebiegało zgodnie z oczekiwaniami. Weterynarz zapewniał, że można się spodziewać standardowego miotu, czyli 8-10 szczeniąt. - Jednak Tia była szkolenie psa coraz większa i większa, aż pewnego dnia zauważyłem, że z trudem może ustać na nogach - opowiada Damian Ward. - Gdy ponownie pojechaliśmy do weterynarza, okazało się, że natychmiast trzeba zrobić cesarskie cięcie. Wróciliśmy do domu i z niecierpliwością czekaliśmy na wieści. Telefon zadzwonił dwie godziny później: „Wszystko w porządku, ale to nie do wiary - Tia urodziła 24 szczenięta!”
Niestety, jeden z noworodków był martwy, a trzy inne - zbyt słabe, żeby przeżyć. Pozostałych 20 (6 suczek i 14 piesków) miało się dobrze. Weterynarze nie potrafili powiedzieć, dlaczego urodziło się aż tyle szczeniąt. Uznali to za wybryk natury.
Robot do karmienia
Najpierw szczenięta mieszkały w kartonowych pudełkach. Wkrótce jednak zajęły całą jadalnię. Mimo że jeden z producentów karmy ufundował spory zapas, to i tak pierwsze tygodnie wyżywienia szczeniąt kosztowały ok. 80 funtów.
- Stałem się robotem do karmienia - żartuje Damian Ward. Nakarmienie butelką wszystkich szczeniąt trwało cztery godziny, a powinny jeść... właśnie co cztery godziny!
Po jakimś czasie, gdy karmiący i karmieni nabrali wprawy, udało się zyskać godzinę przerwy między karmieniami i wykorzystać ją... na sprzątanie. Mimo to niezbędne okazało się zatrudnienie dochodzącej osoby do pomocy Damianowi i mieszkającej z nim Anne. Oczywiście o pójściu do pracy i zostawieniu całej gromadki nie było mowy. Na dodatek trzeba było uporać się z dziennikarzami… Teraz na szczęście szczeniaki jedzą już same.
4 czołgi w 1 domu
Trzy pieski pozostaną u Damiana i Anne. Największy nazywa się Sherman, jak czołg z czasów II wojny światowej (mastify neapolitańskie są zresztą nazywane „czołgami antyku”), drugi - Rocky, bo ma dwie małe białe plamki jak rękawice, a najmniejszy - Tinkerbell. Czy pomieszczą się wszystkie w jednym domu, gdy dorosną? - Najwyżej przeprowadzimy się do większego - śmieje się Damian Ward.
Damian chciałby, żeby jego psy mogły kiedyś wygrywać na wystawach. Niestety Tia, mimo doskonałych przodków i rodowodu, nie wzbudziła uznania sędziów. Miała zbyt czerwone oczy. - Nigdy nie miałem jej tego za złe - podkreśla Damian - a teraz przecież znajdzie się w Księdze Rekordów Guinnessa... Poza tym do tej pory mało kto mnie tutaj znał, a teraz wszyscy mówią mi „dzień dobry”...
Damian dał już ogłoszenia o sprzedaży pozostałych 17 szczeniąt. Informacji, że pochodzą z rekordowego miotu nie podawał - nie chciał, żeby ludzie kupili je tylko z tego powodu. W umowie zastrzegł, że mastify nie mogą mieć potomstwa, a jeśli właściciele kiedykolwiek będą chcieli się ich pozbyć, muszą zwrócić mu psy.
Pies dla doświadczonych
Mastino napoletano (mastif neapolitański) jest potężnym psem o mocnej budowie (wysokość psów w kłębie 65-75 cm, suk 60-68 cm; tolerancja +/- 2 cm). Charakterystyczna dla rasy jest duża ilość luźnej skóry.
Jego przodkami były rzymskie molosy, które walczyły na arenach i towarzyszyły legionom w podbojach w całej Europie. Przez wieki mastino używano do obrony posiadłości, polowania na dzikie zwierzęta i pilnowania stad, potrafił nawet ujarzmić rozjuszonego byka. Był bardzo popularny we Włoszech aż do początków XIX w., kiedy to pogorszyły się warunki ekonomiczne i ludzie nie mogli sobie pozwolić na utrzymywanie dużych, kosztownych czworonogów. Rasa przetrwała dzięki mieszkańcom Neapolu, najmniej dotkniętego przez recesję. FCI uznała ją w 1947 r., wtedy też opracowano pierwszy wzorzec.
Mastif neapolitański to pies zrównoważony, inteligentny i wierny, z trudem znosi zmianę pana. Jest doskonałym stróżem. Nigdy nie atakuje bez wyraźnego powodu, jednak sprowokowany potrafi być bardzo groźny. Ma silny, dominujący i nieustępliwy charakter, dlatego wymaga konsekwentnego wychowania, prawidłowej socjalizacji i wiele uwagi; nie jest psem dla początkującego właściciela. (JT)
Ile szczeniąt w miocie?
Dla psów typowa jest ciąża mnoga, a nie pojedyncza, jak np. u krów, koni czy ludzi. Średnia wielkość miotu zależy w dużej mierze od rasy. Suki dużych ras rodzą zwykle więcej szczeniąt niż mamy ras małych. Dzieje się tak dlatego, że wielkość płodów u wszystkich psów jest podobna. Chociaż dorosły chihuahua jest 30-40 razy lżejszy od mastifa, noworodek chihuahua waży tylko 4-6 razy mniej niż nowonarodzony olbrzym. Waga maleńkiego chihuahua stanowi więc średnio 15 proc. masy ciała matki, podczas gdy waga noworodka mastifa - około 1 proc. Dlatego mama-mastif może bez szkody dla swojego zdrowia donosić więcej maluchów niż mama-chihuahua. Przeciętna wielkość miotu u ras miniaturowych to 2-3 szczenięta, u średnich 5-7 szczeniąt, a u dużych i olbrzymich 8-10.
Na wielkość miotu wpływają też predyspozycje genetyczne (dlatego dwie zbliżone rozmiarami rasy mogą mieć różną przeciętną wielkość miotu) i danej suki (ile komórek jajowych uwolni w trakcie owulacji). Suki zinbredowane (pochodzące z kojarzenia krewniaczego) i pierworódki często rodzą mniej szczeniąt. Na liczebność miotu ma wpływ także moment krycia - im później po owulacji nastąpi, tym mniejszy będzie miot, gdyż niezapłodnione komórki jajowe stopniowo obumierają.
Rekordy liczby szczeniąt w miocie biją zwykle psy ras dużych i olbrzymich. W Polsce parę lat temu przyszedł na świat miot beauceronów liczący 16 sztuk, a ostatnio tyle samo szczeniąt urodziła suka rasy leonberger. (UCh)
Źródło: http://www.psy.pl/archiwum-miesiecznika/art618,mastify-z-ksiegi-guinnessa.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz