Pamiętam więc pierwsze Boże Narodzenie, kiedy miałam już psa i postanowiłam czuwać całą noc, żeby usłyszeć, co powie. Niestety, zasnęłam i nie usłyszałam. Długo nie mogłam sobie tego wybaczyć. Na szczęście on wybaczył mi chyba od razu. W każdym razie nie dał po sobie poznać, że ma do mnie żal. Że strzępił język po próżnicy. A może kiedy zobaczył, że zasnęłam, machnął ogonem i też przyciął komara? Do dzisiaj nie wiem, jak było naprawdę, bo nigdy mi tego nie powiedział.
Szczerze mówiąc, od kiedy jestem już silnie dorosła, nie wiem, czy zwierzęta w ogóle mówią ludzkim głosem. W noc wigilijną czy jakąkolwiek. Podejrzewam, że tak jak ludzie miewają ciche dni, tak one mają ciche noce. Psy np. w Łodzi obowiązkowo, bo tamtejsi radni zakazali im nawet szczekania. Nie mówiąc już o mówieniu. Od 22 do 6 rano. W noc wigilijną również. Nie wiem, czy łódzkie pieski przestrzegają tego zakazu, ale wiem, że zakaz łódzkich radnych nikogo specjalnie nie zdziwił.
Nie tylko zadziwiła natomiast, ale wręcz zbulwersowała „Super Express” wiadomość, że parafianie z kościoła w angielskim miasteczku wróżenie z kart Cheadle pozwalają, by siedmioletni owczarek collie noszący imię Zack od trzech lat uczestniczył w niedzielnych mszach. Pierwszy raz przyprowadziła go jego ówczesna właścicielka, a miejscowy proboszcz bez najmniejszego sprzeciwu (co podkreśla nasz zbulwersowany tabloid) zgodził się, by pies usiadł między parafianami. Którym, co też bulwersuje, zupełnie to nie przeszkadzało. „Owczarek tak się przyzwyczaił do uczestnictwa w mszy – grzmi „Super Express” – że już po śmierci swej właścicielki sam nadal przychodzi do kościoła. Jakby tego było mało, po nabożeństwach kapłan udziela czworonogowi błogosławieństwa”.
Koniec świata?!
Nie. To tylko koniec tekstu (z naszego tabloidu) zatytułowanego „Anglicy nie mają żadnych świętości”.
My mamy. Ale warto, żebyśmy mieli jeszcze trochę więcej… serca do zwierząt. Tego życzę im i nam.
Źródło: http://www.psy.pl/archiwum-miesiecznika/art6168,im-i-nam.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz