poniedziałek, 20 września 2010

Gladiator i jego drużyna

The Face - Dog fish par oddsockDyscyplina i posłuszeństwo to w tym domu sprawa podstawowa. Drużyną dowodzi pitbulka Easy, kroku dotrzymuje jej stafford Enzo, a za nimi dzielnie podąża bandog Rocky. Rozkazy wydaje jednak największy twardziel w tym towarzystwie Przemysław SaletaEnzo i Easy cierpliwie znoszą wyszukane zabawy rozkosznego niemowlaka. Nigdy nie odważyły się nawet warknąć na Nadię.
- Wyczuwają, że to bezbronna istota i pozwalają jej na wszystko - mówi o swej rocznej córeczce Przemysław Saleta. - Jeśli pies ma zamiar zrobić dziecku krzywdę, to znaczy, że z psem jest coś nie tak. Powinien wyczuć, że dziecko nie jest jego wrogiem.
Dla Nadii widok bojowego stafforda Enzo i bystrej pitbullki Easy nie są specjalnym zaskoczeniem. Widziała je od urodzenia, dlatego słusznie uznała, że należą do rodziny. Porozumiewa się z nimi doskonale przy pomocy opracowanych kodów, a one natychmiast zaakceptowały ten system.
- Kiedy Easy ujrzała Nadię, obudziły się w niej odruchy macierzyńskie. Wysiadywała obok jej łóżeczka i wzruszająco piszczała.
Pitbullka Easy zadziwia wszystkich swoim sprytem, ale najbardziej wprawia w zdumienie małą Nadię. Wystarczy chwila nieuwagi, by zgrabnie wyjadła z rączki niemowlaka... chrupki! Czujny stafford Enzo dla zmylenia śladów zaczyna lizać Nadię, a pitbullka udaje, że nic się nie stało.

Największy Rocky
Sześcioletnia pitbullka Easy miała osiem tygodni, kiedy Przemysław Saleta przywiózł ją z Niemiec. Dla stworzenia niecodziennego duetu postanowił nabyć z hodowli w Piasecznie 2,5-miesięcznego brązowego american staffordshire terriera - Enzo. Dzisiaj Enzo ma cztery i pół roku a zachowuje się tak, jakby mieszkał tu od zawsze. Ma 48 centymetrów wzrostu i, jak mówi o nim jego pan, jest jedyny w swoim rodzaju. Oryginalnemu brązowo-białemu ubarwieniu dodatkowego uroku dodają zniewalająco olbrzymie oczy!
Ale i taki „zestaw” był dla Przemysława Salety niewystarczający. Zupełnie niedawno pojawił się w domu ośmiomiesięczny Rocky.
- Reprezentuje zupełnie nową, mało znaną w Europie rasę. To bandog, mieszanka pitbulla z mastifem - tłumaczy bokser.
Ten największy ze wszystkich ulubieńców Przemysława Salety pochodzi z hodowli w Czechach.
Rocky rośnie błyskawicznie i wygląda na to, że niebawem osiągnie rozmiary typowego rottweilera. Ubarwieniem niewiele różni się od pitbullki Easy.
- Chodź tutaj! Zaprezentuj się! - Przemysław Saleta z dumą wydaje komendy. - Początki obu ras są podobne. Choć pitbulle dobierano biorąc pod uwagę charakter i bojowość, a amstafy bardziej pod kątem wyglądu, ale w obu przypadkach liczyły się perfekcyjne proporcje ciała.

Twarda ręka
Bandog Rocky jest w domu Saletów dopiero cztery miesiące. Do czwartego miesiąca życia był pod opieką matki.
- Trwało to stanowczo zbyt długo, dlatego teraz staram się wszędzie zabierać go ze sobą, żeby oswajał się z otoczeniem. W towarzystwie Easy i Enzo czuje się bardziej bezpieczny.
Kiedy Rocky pojawił się w domu, Easy obraziła się na wszystkich.
- Trzeba było uważać, by nie zjadła go na śniadanie - śmieje się Przemysław Saleta.
Easy demonstrowała swoje niezadowolenie, dając do zrozumienia, że sen w towarzystwie nowych kompanów to nie najlepszy pomysł na relaks. Dzisiaj wszystkie dogadują się znakomicie. I razem śpią! Rocky uwielbia wylegiwać się na Enzo, który jest dla niego szefem i idolem. Jednak to pitbullka ma nad wszystkimi przewagę psychiczną.
Gdy psy jedzą w towarzystwie swojego właściciela, boją się wszczynać bójki.
- Na znak oburzenia, że Rocky'emu przypada większa porcja, Easy tylko czasem pokaże swoje śnieżno-białe zęby - opowiada bokser. - Wydaje mi się, że Ewa miałaby z nimi niemały problem, prawda? - Przemysław Saleta spogląda przekornie w kierunku żony. - Nie mam przecież tak twardej ręki, jak ty! - ripostuje Ewa Saleta.

Adrenalina. To lubię!
Na pytanie, dlaczego chciał mieć takie właśnie psy, Przemysław Saleta odpowiada poważnie:
- Podoba mi się w nich to, że są nieprzewidywalne. Lubię adrenalinę i niezależność. Psy ma się takie, jak się je wychowa. Mam świadomość, że są groźne, dlatego zwracam baczną uwagę na każdy ich ruch. Równie dobrze na killera można wychować jamnika. Wszystko zależy od właściciela. Nie może być tak, że boimy się własnego psa.
Kiedyś ktoś powiedział mu, żeby nie pozwolił, aby wychowywaniem psów zajęła się kobieta lub dziecko. Miał rację.
- Im potrzeba męskiej, żelaznej konsekwencji i dyscypliny. Poza tym znacznie lepiej się czuję, kiedy wiem, że to ja mam nad nimi przewagę...
Przemysław Saleta od początku trzymał psią drużynę bardzo krótko.
- Kiedy Easy miała dziesięć tygodni, nie bardzo chciała się podporządkować. Warczała nawet, kiedy coś nie było po jej myśli. Szybko jednak uświadomiłem jej, kto tu będzie rządził.

Treningi, tęsknoty i koty
Bokser przyznaje, że kiedy wychodzi na spacer z Easy, Enzo i Rocky'm, oczy musi mieć dookoła głowy.
- Wiem, że kiedy zobaczą innego psa, może być nieciekawie. Easy nie darzy wszystkich psich ras miłością, a Enzo nie lubi, gdy jakiś pies tresura psów na niego szczeka. Zresztą sam robi to bardzo sporadycznie. Wystarczy, że spojrzy.
Wszystkie psy Przemysława Salety lubią wysiłek fizyczny. Mają dużo szczęścia, bo trafiły na niezwykle aktywnego właściciela. Kiedy bokser trenuje, pokonując kolejne kilometry w lesie, psy dzielnie dotrzymują mu kroku.
Czasem przygotowania do zawodów wymagają od Przemysława Salety wyjazdu na treningi do Stanów Zjednoczonych, wtedy zostawia psy pod profesjonalną opieką, w hodowli w Piastowie. Jej właściciele, choć nie darzą pitbulli miłością, w Easy zakochali się od pierwszego spojrzenia. A ona czuje się tam jak w domu, choć początki nie były najłatwiejsze. Z tęsknoty i nerwów gubiła włosy.
Spacer po Starym Mieście pamiętają do dziś. Trzymiesięcznemu wówczas Enzo spodobał się zwykły dachowiec. Podszedł do niego przyjaźnie nastawiony, ale kot najwyraźniej nie miał ochoty na znajomość ze staffordem. Dał mu po nosie i Enzo uciekł ze skowytem. Na pomoc ruszyła nieustraszona Easy. I co? Również dostała po nosie, a kot szybko uciekł. Od tamtego czasu Enzo nie przepada za kotami, a pojawienie się jakiegoś z nich na horyzoncie kwituje jednym spojrzeniem. Nie domagajcie się, proszę, bym opisała, jak ono wygląda... Brrr!

Anna Ciastoń


Źródło: http://www.psy.pl/archiwum-miesiecznika/art760,gladiator-i-jego-druzyna.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz